Nazywam się Mirosław Krzyś, dla znajomych Mirek. Mam trzydzieści dwa lata i mieszkam w Katowicach. Od ośmiu lat pracuję jako mechanik samochodowy, ale nie w takim typowym warsztacie naprawczym, tylko nad podkręcaniem tego i owego w brykach by lepiej chodziły. Żebyście lepiej skojarzyli o co chodzi to powiem, że nazywają to tuningowaniem. Inne rzeczy w autach też potrafię naprawiać, ale mniejsza z tym. Zacząłem tę pracę po zrobieniu inżyniera produkcji maszyn. Potrzebowałem kasy więc nie od razu skupiłem się na magisterce, a właściwie w ogóle na niej się nie skupiłem. Jak w życiu zrobiło się luźniej po kilku latach to jakoś nie pasowało mi, żeby studiować z dużo młodszymi od siebie i chodzić na te wszystkie wykłady. Niby mógłbym, ale wiecie co. Tak naprawdę oni tam mają mniej praktyki a więcej teorii. A na co mi teoria i jakiś papierek, skoro zarabiam już kasę. Nic by to nie zmieniło. W weekendy brałem dodatkowo jakieś zlecenia u znajomego, mówi się na to fuchy. A to kładliśmy kable a to inne prace, głównie elektryczne. Może niezbyt legalne, ale pieniądzem to ja nie pogardzę, wydawać mam na co. I wcale nie chodzi o to, że rozpieprzam na prawo i lewo. Po prostu w moim życiu jest tak ,że forsa wsiąka ledwo się pojawi. Trzeba spłacać kredyty i takie tam. Z tego wszystkiego i tak korzystnie wylądowałem, bo np. mój dobry kolega ze studiów, Radek, pracuje w ochronie. I na co mu był ten inżynier?
Jak już udało się złapać chwilę wolnego czasu po pracy to odwiedzałem siłownie albo szliśmy z kumplami pograć w kosza. O, rzucanie piłką to mi nawet wychodziło. Wiadomo mistrzem nie zostałem, ale kurde, lubiłem te nasze meczyki. Czasem wyskoczyło się też na browarka albo kebsa gdzieś na mieście. Co by nie było za monotonnie i szaro w życiu. Raz czy dwa zrobiliśmy sobie wypad ekipą pod namioty. Nie daleko, ot tak żeby wyrwać się poza miasto. Z czasem nawet kilka dziewczyn doczepiło się do nas na dłużej, lub krócej hehe. Po paru latach nasza grupka się rozeszła, ochajtali się, spłodzili potomstwo i wolny czas to już nie to samo co dawniej, wiadomo. Ja też miałem jeden epizod damsko-męski. Spróbowałem szczęścia w związku z dobrą kumpelą Magdą. Ona jest młodsza o jakieś trzy lata i zawsze znajdowała pracę wyłącznie jako kelnerka to tu, to tam. Podobała mi się, ba – nadal mi się podoba. Cóż się dziwić, że wystartowałem do niej. Szybko okazało się jednak, że ostatecznie nie pasujemy do siebie na tyle, by coś z tego było. Ale spotykamy się czasami, nie pokłóciliśmy się ani nic. W sumie dobrze, że tak się stało. Mam w niej ekspertkę od babskich spraw – gdyby jakieś kiedyś się pojawiły hehehe.
Teraz mieszkam sam w kawalerce. Spotkania ze znajomymi są znacznie rzadziej niż dawniej. Praca, dom, praca, zakupy, dom… Czasem zdarza mi się coś pomajsterkować i wykminić inżynierski wynalazek. Ostatnie dwa lata ciągle tylko pracowałem, pracowałem i pracowałem. Kiedyś w końcu trzeba pozwolić sobie na nieco odpoczynku. Myślałem nad tym od dłuższego czasu. Bardzo chciałem odłozyć na jakiś grubszy urlop nad polskim morzem. Kiedy wreszcie było mnie na to stać, ustaliłem termin w pracy, a wziąłem na początek aż miesiąc wolnego. Szef sam stwierdził, że mi się należy. Zastanawiałem się czy montować jakąś grupkę. Koniec końców wybrałem się sam, za początkowy cel obierając Władysławowo. "A potem to się zobaczy" – powiedziałem sobie. Dałem znać kilku znajomym i rodzinie, że wyjeżdżam. A się zdziwili… Spakowałem trochę najpotrzebniejszych rzeczy do plecaka. Jakieś ciuchy, notes, ołówek do rysowania… Przede wszystkim wziąłem odłożoną na ten cel kasę. Przyszedł dzień wyjazdu, a raczej wieczór wyjazdu. Wsiadłem w pociąg i dalej ku przygodzie. I tak dotarłem nad Bałtyk, poza wielkim, błogim lenistwem nie spodziewając się innego wielkiego niczego. Moje marzenie właśnie zaczęło się spełniać, nareszcie.!
To by było na tyle o mnie. Załączam jeszcze foto. Mozna podrywać! 😀
Ale fajny post… miło się czyta…
ooo ciekawy tryb życia prowadzisz
Oooooo siema Mirek.
Masz pióro 🙂
da!
nobry
Ooo, Mirek, cześć, siemka ziomeczku.
Jak tam Radmiria? Wsio est haraszo? 😀
No cześć Mirek, kupe lat 😀
No ja mam nadzieję! 😀
Wyjdzie w praniu jak to mówią
Nie wiem dlaczego, ale już się napaliłem na to, że będziesz pisał jak taki podstarzały, pod każdym względem nie używający Polskiego jak trzeba koleś, który by mówił piniążki czy pieniędze zamiast pieniądze 😀
Siemanko @Zuza, o to może się gdzieś spotkamy, przypadkowo mniej lub bardziej 🙂
@Wiolinistka: no właśnie ostatnie dni są jakieś zwariowane. Conajmniej. Człowiek liczył, że wypocznie a tu klops. Taki hehe, aktywny wypoczynek kurcze.
Genialne! Zaliczam oczywiście! Cudny opis! No to błogiego leniuchowania nie poużywasz hehe, ale przygód to już bardziej;)
Oo Władysławowo to moje miasto 🙂 A tak poza tym siema Mirek! 😀
Załączniki: fotka.jpg
[Zdjęcie przedstawia rudowłosego, zielonookiego mężczyznę. Wzrost około 175cm, dobrze zbudowany, masywny, gładko ogolony. Krótkie, proste włosy, twarz przeciętna. Ubrany w jasny t-shirt, jeansy i prawdopodobnie sandały. Lekko uśmiechnięty, wygląda na zadowolonego z życia. W lewej ręce trzyma swobodnie niebieską czapkę z daszkiem, prawą macha w stronę obiektywu. Zdjęcie zrobione w pogodny dzień gdzieś na plaży, w tle widać morze, a na nim nieliczne białe rzagle.]