Czy wygląd ma znaczenie? Czy liczy się to, co niewidoczne dla oczu?
Owoc kusi swoją barwą, kształtem, fakturą i smakiem. A kryje i nosi w środku pestkę, która jest sednem i celem. Owoc ma zostać wzięty, zabrany i odsłoni swój środek. W ten sposób pestka będzie mogła trafić tam, gdzie da początek nowej roślinie.
Są tacy, co wiedzą jaka jest natura owocu, a raczej co jest jego przeznaczeniem. Widząc owoc są świadomi co kryje się we wnętrzu. Nie mogą spojrzeć wprost na pestkę, ale zdolni są przeniknąć otoczkę by poznać jej istotę. Lecz nie wszyscy tak potrafią.
Nęcąca bariera owocu z czasem zniknie, osłabnie. Nie tylko da się pokonać, ile z czasem straci na znaczeniu. Być może to wtedy objawi się pestka i być może będzie akurat w miejscu, które da początek nowemu. Ale żeby więcej pestek tak się mogło spełnić, trzeba owocowi nęcić, wabić i być zabranym w nieznane.
Czy więc wygląd ma znaczenie? Wszak uroda kiedyś przeminie, bo nie zatrzymamy czasu, który niesie zmiany. Ci co wiedzieć będą, że gdzieś tam jest pestka, mogą sięgać owocu chcąc się dostać do niej, po nią. Ci, dla których jest to mniej oczywiste, wpierw skosztują otoczki owocu. Jedni i drudzy mają szansę nowemu dopomóc dosięgając sedna. A gdyby jednak nic nie znęciło aby posmakować, nie wiedzieliby.
To co niewidoczne dla oczu skryte jest pod otoczką owocu. Jeśli więc pozbawić go tej bariery dotrzemy do celu jakim jest pestka. Tym chętniej wnikać będziemy o ile przedzieranie się będzie z korzyścią.
Smacznego 🙂
No, niewątpliwie każdy owoc, póki nie jest zgniły lub póki nie jest spożywany w nadmiarze lub nieodpowiednim towarzystwie, zostawi jakieś witaminy i inne związki odżywcze w organizmie konsumenta, wzmocni go i pozwoli cieszyć się dłużej odpornością.
Myślałem o tym. Skoro występują w przyrodzie znaczy, że mają swój sens i swoje miejsce. Jeśli owoc smaczny, szczęśliwy jego konsument. Samo zaś posmakowanie owocu aż do cna nie wiem, aby kiedykolwiek było bez znaczenia, by nie pozostawiło gdzieś po sobie śladu. I ten ślad, najwyraźniej, jest też ccelem samym w sobie. Nie ma pestki, ale coś po owocu, choćby jego skórka, pozostanie, wpłynie na świat. Konsument będzie tym szczęśliwszy im na lepszy kąsek trafi. Być może jeśli rozsmakuje się z godnością, ślad pozostawiony będzie tym piękniejszy? 🙂
Czasem jednakowoż trafi się na winogrona bezpestkowe albo inne banany. I co wtedy? Szkoda czy nie szkoda?
Najgorsze, że jak takiego owocu się za szybko nieskonsumuje, to gnije, a samą pestką chyba się jeszcze nikt nie najadł, zwłaszcza, że zgnity owoc i tak z pestką się wyrzuca ;P
Nie no, właśnie od kosza wracam hehe.